środa, 18 marca 2015

Odniosłam sukces. Sprawdziłam wszystko, co było do sprawdzenia, co rosło, mnożyło się i piętrzyło. A teraz leży pokonane. 

Ogólny ferment umysłu sprawił, że z jednego z uczniowskich zeszytów wyrwałam kartkę na potrzeby ogólnopedagogiczne. Uznałam, że skoro dziecko nie numeruje stron w zeszycie, jak kazałam, na pewno się nie zorientuje. I gdy już kartkę wyrwałam, okazało się... żem ślepa jak nie wiem co! Jak ja to zrobiłam?

*
Zostaliśmy powołani. Głos zza filara oznajmił nam, że mamy notować... Między nami polonistami:
- Wydaje mi się, że to nie są te wnioski...
- To z nich skombinujemy inne!
Nie damy rady? Polonista potrafi!

W stosie papierów nie zabrakło tych, które niosły ogólnoludzkie zdziwienie. Historie opowiadane przez uczniów bywają nie do pojęcia, zatem dowiedziałam się, że "wcześniej zjadł ich rekin, ale nie byli zjedzeni, tylko połknięci i wypluci."

W nocy ganiałam po klatce schodowej. Ukrywałam się nie wiedzieć czemu na najwyższym piętrze. Obudziłam się w ogromnym zdenerwowaniu. Okazało się, że to jest dokładnie ten moment, w którym powinnam wstać, ale zapomniałam nastawić budzika, a wszystko to przez...

Jeśli ktoś ma być czemuś winny, to pewnie chodzi urząd skarbowy. Zmagałam się do późnych godzin nocnych z ustaleniem, czy raczył przyjąć moje rozliczenie. No i tak.

A może to jednak nie przez urząd? Może to zgubny wpływ wiosennej pogody i nadmiaru tlenu? Wczorajszy ponad trzyipółgodzinny spacer wcale nie był ucieczką. Nie był ucieczką. Nie był ucieczką...

2 komentarze: