Mogę to wreszcie powiedzieć: jestem nauczycielem na wakacjach. I całe szczęście,
bo już niewiele brakowało do całkowitego oszalenia. Tak więc wreszcie czas odpoczynku, regenerowania sił, organizmu, psychiki i umysłu.
Początek wolnego okazał się trudny, gdyż... wcale nie był wolny. Praca mnie wzywała, praca mieszkała w mojej głowie. Powoli ją stamtąd eksmituję, by odpocząć jak należy.
Zatem spotkania. Nieco chałupkowo, ale mam nadzieję, że ostatecznie. Balkonowo. Dziwny film w dobrym kinie, miejska plaża i spontaniczne plotki w męsko-damskim gronie na tematy życiowe do czwartej nad ranem. Spostrzeżenia Miłka i opowieści Mileny
o telefonicznych rozmowach. Buba Holendersko-Rzymska na lubuskiej ziemi i najlepsze mojito w mieście. Jazz Club i MOSowe oglądanie filmu pod chmurką. Poznanie nowego dziecka państwa K. i wieczorne oddychanie z Asią.
*
Uwielbiam słuchać spragnionej ziemi, która zachłannie łyka krople wody. Wieczory spędzam na balkonie, planując wyjazdy tu i tam. I marząc o tym, by mieć choć chwilę
na mój azyl.
Gość balkonowy, odsłona II: